Księga Pierwsza
Grudzień 2001 rok.
Damon obudził się zlany potem.Od kilku dni męczył go okropny ból pleców , który nasilał sie
zazwyczaj w godzinach około 21 w nocy. Nie wiedział co jest tego przyczyną , a lekarzy unikał
jak ognia. Mimo iż miał dopiero 17 lat. Za okolo tydzień miały być jego urodziny. Cieszył się ale
nie bardzo chciał organizować cokolwiek.
Wiedział już ,że tej nocy nie zaśnie więc udał się do kuchni by zrobić sobie kawe. Wrócił do pokoju
i zaczą czytać książkę. Nie za bardzo szło mu czytanie , ponieważ książka była napisana w
bliżej nie zidentyfikowanym języku.
Postaowił poczekać jeszcze pare godzin leżąc w łóżku i próbując zasnąć.W końcu nie wytrzymał
poszedł do łazienki wziąć prysznic , następnie sie ubrał i jak zawsze przed szkołą poszedł odwiedzić
swoją przyjaciółke Malie.
Malia to piękna i nieświadoma swojej urody 17latka. Ma długie i z natury kręcone włosy
koloru miodeowego blondu. Ogromne zielone oczy i śliczny mały noskek , niczym Manlin Monroe.
Cała jest piękna jednak sama w sobie nie widzi nic nadzwyczjnego. Uważa się za zwyczajną i właśnie
to jest w niej najlepsze.
Damon jak zwykle wspią sie na drzewo a następnie zapukał w okno Malii.Dziewczyna właśnie
skończyła sie malować. Wpuściła damona do środna.
Chłopak zaczął się skarzyć na bóle pleców. Dziewczyna dała mu maść na ból.
Wypili razem kawe i poszli do szkoły. Dzień wydawał się być zwyczjnym..
Jednak do ich klasy dołączy nowy chłopak : Kaleb. Był to wysoki i niesamowicie umięśniony chłopak.
Miał włosy blond , niebieskie oczy i mierzył jakieś 180 cm. Miał piękny i zarażliwy uśmiech.
Mailia jako przewodnicząca rady uczniów miała za zadanie oprowadzić Kaleba po szkole.
Kalebowi od samego początku dziewczyna bardzo się spodobała , jednak zdziwiła go
jej nieśmiałość. Malia przywitła się z chłopakiem i zapytała czy chce by go oprowadziła.
Chłopak przyją propozycje z ulgą.
Maila od razu zwróciła uwagę na jego umięśnioną sylwetkę i miłą dla oka aparycje.
Przeszła z nim wszystkie korytarze i pokazała stołówke. Tam się zatrzymali i postanowili coś
zjeść. piewszy odezwał się Kaleb.
- Masz ochotę na spaghetti ?
- Jasne może być , czemu nie. Uśmiechneła się nieśmiało.
Chłopak zamówił jedzenie i poslzi do stolika na samym końcu sali.
- Hej , możesz mi powiedzieć jakie sporty sa w tej szkole ?
- Umm, jasne. Jest basen , kort tenisowy i boisko do lacrosa.
- O super, w starej szkole graliśmy tylko w kosza.
Dziewczyna spojrzała na chłopaka i delikatnie się uśmiechneła.
Mieszała widelcem swoje spaghetti i patrzyła sie na stół. Nie bardzo wiedziala jak ma rozmawiać
z nowo poznanym chłopakiem. Dodatkowo onieśmielał ją jego wygląd.
Kaleb nie miał żadnych problemów z kmunikacją. Spoglądał na dziewczyne i lekko się
uśmiechał. Postanowił , że się do niej zbliży. Jednak musi uważać by nie odkryła jego tajemnicy.
Kaleb był starszy od Malii o 2 lata.
Był też wyjątkowy. Ale o tym nikt poza nim nie wiedział.
- Hej , jak w ogóle masz na imie ? Zapytał chłopak.
-Ja? Ohh ,no tak nie przedstawiłam się. Nazywam się Malia.
- A dalej ?
- Co dalej ?
- Masz jakieś nazwisko?
- Pytałeś o imie... emmm. No tak mam. Takeset. Malia Takeset. A ty jesteś Kaleb Nikolson ?
- Tak, dokładnie. A można wiedzieć skąd to wiesz? Robiłaś na moj temat wywiad ?
- Ja ummmm, nie. Dziewczyna zaumieniła się. Ja , ja pracuje w sekretarjacie i widziałam Twoje
dokumenty.
- A nie wiesz ,że to nielegalne , zaglądać w cudze dane ?
- Tak wiem. Wezwijcie fbi.
- hahaha. Zabawna jesteś. I do tego ładna. Ciekawe czego jeszcze się o Tobie dowiem.
- Emmm , nie wiem. Ja , ja już muszę iść. Cześć!
Malia wybiegła ze stołówki.I wróciła do domu. Usiadła na swoim parapecie wyłożonym poduszkami
i jak codzień zaczeła pisać w pamiętniku.
" Drogi Pamiętniku.
Poznałam dzisiaj chłopaka. Ma na imię Kaleb. Jest bardzo przystojny i całkiem sympatyczny.
Ale wyczowam w nim jakąś dziwną energię. Kurcze energię ? Ja już chyba całkiem zwariowałam.
Ale ten chłopak...z nim na pewno jest coś nie tak. Jeszcze nie wiem co jest rane. Ale kiedyś się
dowiem , a tym czasem mam zamiar go unikać"
Malia poszła spać.
Damon jak zwykle przewracał sie z boku na bok. Maść którą dała mu Malia , nie wiele
zdziałała. Plecy bolały go jeszcze mocniej niż wcześniej o ile to jets w ogóle możliwe.
Nie bylo mowy o spaniu..
Nastepnego dnia , Malia jak zwykle ubrana i umalowana czekała na znajome pukanie.
Jednak nie doczekała się. Poszła więc sama do szkoły. Czuła ,że coś się zmieniło.
Nie myliła się. Wchodząc do szkoły , poszła od razu ba boisko , bo pierwszy miała basen , który znajdował
się zaraz za boiskiem. Mailia szła jak zwykle oglądając swoje buty gdy naglę ktośkrzykną.
- Hej Kwiatuszku , chodź tu do nas.
Malia starała się przyspieszyć kroku i nie zwracać uwagi na zaczepkę.
- Dokąd idzieś śliczna? Zaczekaj na nas.
To był Mike ze swoimi ludźmi : Keanem , Misha i Elaizahem.
- Piękna , może się z nami napijesz. Theo , który przyszedł właśnie z drugiej stronu , złapał Malie
za ręke.
- Hej Mija chodź z nami.
Pociągną Malie za ręke tak mocno ,że ta poczerwieniała.
Malia próbowała się wyrwać ,ale nie miała szans , chłopak był od niej 100 razy silniejsze.
Zaprowadził ją do reszty kumpli.
- No przyprowadziłem naszą kicie.
Chłopcy zaczeli się śmiać , a Malia poczuła jak coś zaczyna ją ściskać w dołku. Odezwała się
w końcu.
Hej chłopaki , ja na prawde nie mam czasu. Za chwile zaczyna się lekcja.
- No co ty głuptasku , żadna lekcja. Zostajesz tutaj z nami !
Elaizah złapał dziewczynę za ręke i odwrócił w swoją strone. Schwycił ją za szczęke i otworzył
usta po czym wlewał jej do gardła wisky. Dziewczyna ksztusiła się , ale on nie przestawał.
Malia nie miała wyboru musiała pić , żeby sie nie zadławić.
NAgle Mike klepna Mailie w pośladek i powiedział.
- Hej laska, ale masz dupcie. Nie miałabyś ochoty na małe co nieco ?!
Malia pezeraziła się już nie a żarty.
- Nie , na pewno nie.
Mike zaśmiał się. - ahaha Oh nie ładnie. Złapał dziewczynę za bark i obrócił w swoją strone
tak mocno ,że ta o mało się nie wywruciła. Spojrzał na nia i zaczął sie uśmiechać.
- Masz piękne usta. Chce ich spróbować.
Malia szarpała się , ale nic to nie dawało.
- Nie przestań. Ja na prawdę już muszę iść... Mike złapał Malie za pierś. -Ummm to też
całkiem niezłe.
Malia zaczęła sie szarpać jeszcze mocniej i krzyczeć. - Zostaw mnie! Nie dotykaj , Ty głupi
ośle.
Mike i jego kumple zaczeli sie śmiać. Malia krzyczała już na całe gardło - Zostaw mnie, pomocy!
Mike złapał ja mocniej za ramiona i przyciągną do siebie. Pocałował ją brutalnie a następnie
nie przestając całować zszarpał z niej bluzke. Malia w staniku próbowała kopac i sie szarpac , ale
na nic to sie nie zdało. Tylko wnerwiła Mika ktory juz był podniecony do czerwonosci.
Jedną ręką trzymał Malie a drugą rozpią rozporek jeansow i wysuną swojego sterczącego
członka. Malia probowała krzyczeć , ale Theo zakrył jej usta. Mike rozdarł dziewczynie spódnice
i zdarł z niej majtki. Już prawie w nią wszedł. Malia czuła na swojej waginie jego członka , ktory
nie mógł znaleźć jej otworu.
Już czuła ,że głowka jego penisa w nią wchodzi. Łzy ciekły jej po policzkach , ale ona
była jakby nieobecna. Nie czuła niczego prócz ogromnej pustki.
Czuła się tak jakby...Umarła.
Mike juz miał pchnąc w nią swojego członka gdy nagle z zza jego pleców wyłonił się
Kaleb. Złapał chłopaka za koszulkę i rzucił nim jak szmacianą lalką aż pod samo boisko.
Natsępnie zanim ktokolwiek zdązył zauważyć ci sie dzieje , złapał Theo i zaczą go bić , następnie
pochną go na ziemie i kopał aż ten zalał się krwią. Wtedy odwrócił się do pozostałych i zapytał
- Kto jest kurwa następny ?!
Kumple Mika nie wiele myśląc uciekli.
Kaleb w końcu odwrocił się w stronę Mali. Jego oczy były czrne ze wściekłości.
Zdją swoją bluze i nałozył Malii. Dziewczyna była w takim szoku ,ze nawet sie nie zakryła.
Kaleb klękną przed nią i zapią zamek bluzy. Złapał ją delikatnie za ręce a wtedy Malia zaczęła
się szarpać , kopać go i krzyczeć.
- Zostaw mnie , jestes jak zwierze. Zostaw nie dotykaj !
Kaleb , uchwycił dziewczynę mocniej , a ta miała cały czas zaciśniete powieki.
Chłopak odetchną pare razy aby się uspokoić i spokojnym w mare głosem , a na pewno
delikatnym jak jedwab powiedział
- Kochanie , to ja Kaleb. Słyszysz ? To ja nic Ci nie grozi. Przysięgam.
Malia otworzyła powoli oczy i spojrzała prosto w jego. Przepiekne , niebieskie jak ocean oczy.
Patrzyła tak dłuższą chwile ,aż nagle wszystko do niej dotarło.
To ze właśnie koledzy z jej szkoły próbowli ją zgwałscić. To ,że Kaleb ją uratował...
Malia mimowolnie zaczeła się trząść na całym ciele.
Kaleb najdelikatniej jak potrafił przytulił dziewczynę i czekał aż się wypłacze.
Minęło na prawde sporo czasu , jakieś cztery dzwonki zdążyły zadzwonić nim dziewczyna
skończyła płakac. Oparła się o Kaleba i uniosła lekko głowe. Nie wiedziała co powiedzieć,
patrzyła w jego piękne oczy i nic nie mogła z siebie wykrztusić. Spojrzała na jego koszulke i
powiedziała w koncu :
- ohhh masz całą mokrą koszulę. Przepraszam.
- Daj spokuj , jestem szczęściarzem. Karzda z twych łez jest warta grubo ponad wszystko. Uśmiechną
się lekko i pocałował ją w czoło.
Malia pomyślała ,ze zaraz poczuje obrzydzenie , ale nie. Poczuła się bezpiecznie. Mało teczu zuła
się tak bezpiecznie jak nigdy dotąd.
Kaleb spojrzał Malii w oczy i zapytał ?
- Hej , chcesz gdzieś pujść ? Może jakaś kawa ? Do szkoły już i tak nie ma sensu iść ??
-Yyy..ja emm nie wiem
Chyba nie powinnam.
-Daj spokuj , chyba wiesz że nic ci ze mna nie grozi ? Yy
Malia spojrzala na Kaleba i zobaczyła że jest zakłopotany.
-Mili , czy ty sie mnie boisz ?
- Ja? Emmm nie wiem. -Zaskoczyło ja to pytanie. Zastanowiła się i dodała po chiwli- Nie Kaleb,
nie boje się Ciebie.
Chłopak oddetchna , wyglądał tak jakby w jednej sekundzie uszło z niego zycie , ale nagle
powiedział.
- Zapraszam Cie do siebie , na kawe , lody i jakiś film, co Ty na to ?
Malia milczła , przed chwila probowano ja zgwałcic a teraz jej wybawiciel chce ją zaprosic do siebie.
Zastanawiała się jakiś czas, ale w końcu się zgodziła.
- no dobrze , tylko nie zamykaj drzwi.
- Obiecuje skarbie.
Poszli do domu Kaleba. Miał mały śliczny domek , a raczej pałacyk. Cały jego dom był zbudowany ze
złoto-białej cegły. Okna były drewniane w białej opawie , a na balkonach widniały żeźby lwów.
Nie ,nie lwów , wilków.
Weszli do środka i Malia miała wrażenie że cofneła się w czasie o całe wieki.
Dom był w środku całkiem drewniany w zmieszaniu z marmurem i złotem.
Tak prawdziwym złotem. Malia była pod wrażeniem. Ściany pokryte były polerowanym drewnem
a na nim widniały portrety bardzo przystojnych mężczyzn.
Nad kominkiem wisiał portret ślicznej kobiety.
Miała kasztanowe włosy , błekitne prawie fioletowe oczy , duże pełne wargi i włosy ostrzyżone
krótko. Wyglądała prześlicznie.
Malia stała wpatrzona w portret i nie była w stanie oderwać oczu.
- Hej , Malia na co tak patrzysz ?
- Na tę kobiete.
Kaleb bardzo się zdziwił. Tylko on i jemu podobni widzieli na ortrecie jego mamę. Cała reszta
czyli zwyczajni ludzie widzieli tam tylko ocean.
Chyba przyszła pora by co nieco o sobie Malii opowiedzieć. Oczywiście wiele zdradzić
nie może.
- Tak ta kobieta , to moja mama.
- Oh jest piękna.
-Tak , była piekna..
- była...? Oh przepraszam.Co się z nia stało ?
- Nic nie szkodzi. Zmarła przy porodzie.
-Och przykro mi , na prawdę.
-Widze
- A tata , co z Twoim tata ?
-Ohh on , zostawił mnie gdy miałem 16 lat.
-Co ? Jak to ? Dlaczego ? Jak mół?
- Spokojnie , nie myśl o nim źle. Po prostu on ma...obowiązki.
- Obowiązki ? Jakie obowiązki ?
- NO ummm. Jest kimś w rodzaju zołnierza i musi służyć.
- Ale odwiedza Cie ?
- Nie. Nie może. Ja jeżdzę do niego na wakacje.
Malia patrzyła podejrzliwie. Wiedziała ,że to co usłyszała to nie cała prawda
ale postanowiła na razie dać za wygraną.
- No dorze , to co z tą kawa?
- Hmm , tak już się robi. Zwykła ?
-Nie nienormalną poproszę..
Uśmiechną się. -Ajj zapomnialem o Twoim poczuciu humoru. No dobrze to chcesz
NATURALNĄ , czy rozpuszczalna?
- hmmm rozpuszczalną , z mlekiem i cukrem jeśli można.
-Pewnie. Pójdę zrobić kawę a Ty sie rozgość , moze usiądziesz na sofie jest bardzo wygodna?
Wyszedł do kuchni, tak myślała.
O nie nie usiądzie , ten dom aż prosi by po nim pomyszkować. Malia weszła po schodach na górę.
Znalazła 6 sypialni , dwie łazienki i salon. A w salonie wąskie drzwi. Wyglądały jak ściana więc prawie ich nie zauwazyła.
Nacisnęła na klamkę i drzwi ustąpiły. W środku było ciemno , szukała włącznika ale nie
znalazła. Zrobiła pare kroków i uderzyła się o stól. Wymacała świece i zapałki. Podpaliła świecę.
Serio świece , jak za czasów średniowiecza. Malia zaczęła się rozglądać.
Nic nadzwyczajnego jakaś mała biblioteczka.
Ale na jednej ścianie nie było nic. Aż nagle zaczeły pojawiać się znaki i napisy.
Malia nie wiele myśląc zrobiła pare zdjęć i wróciła do salonu. Ledwie zdarzyła usiąść a Kaleb
wrócił z kawą , ciastem i kasetą wideo.
- Oooo serio ? To ktoś jeszcze puszcza filmy z kaset? -Zapytała Malia zdziwiona.
- No chyba tak , jak widać. Lubie starocie.
- okey , tylko nie puszczaj mi tutaj jakiś starych , czarnobiałych filmów.
- Spokojnie Misia.
- Nie jestem żadnym misiem.
- Dobrze kotku.
- Kotkiem też nie jestem !
- To kim ?
- Człowiekiem.
- Ślicznie wyglądasz jak sie złościsz człowieku.
Malia nie mogła powstrzymać się od uśmiechu. Ten chłopak po prostu ją rozbrajał...
- No dobra , to co powiesz na "Dziennik Bridget Jones" ?
- O matko! Ja uwielbiam ten film.
- Tak sie składa ,że i ja go lubie. Piękna komedia. Wyjątkowa , jak sama kobieta.
Malia i kaleb rozsiedli sie wygodnie i oglądali film. Po filmie Malia stwierdziła ,że już czas by poszła
do domu.
- Hej Kaleb. Dziękuje Ci za wszystko , naprawdę. Ale muszę już iść.
- Jasne , czekaj odprowadzę Cie.
-Nie trzeba mieszkam po drugiej stronie ulicy.
- Aha , dobrze wiedzieć. I tak cie odprowadzę.
- Dobrze.
Kaleb odprowadził Malie pod bramke. Malia odwróciła się skrępowana i pocałowała Kaleba
w policzek na pożegnanie. To było zaledwie muśnięcie a miała wrażenie ,że usta
od tego pocałunku jej zaploneły. Uśmiechneła się nieznacznie i powiedziała.
- No to .... pa , czeeść , to znaczy do zobaczenia Kaleb.
- Do widzenia Malio.
Malia weszła do domu i pobiegła na góre by jak zwykle popisać w swoim ukochanym pamiętniku.
Dodaj komentarz